Do serca przypadły mi szczególnie dwie dość niekonwencjonalne wypowiedzi na temat kabaretu. Jedna z nich ukazała się w znanym tygodniku, a okazja było pierwsze wznowienie programu z taśm telerecordingu w rok, czy dwa lata po zniknięciu z małego ekranu. Na pierwszym planie rysunku Lecha Zahorskiego widniała para małżeńska w sypialni, w głębi na ekranie telewizora dwaj faceci w cylindrach. Na krawędzi łoża siedział, opuściwszy stopy na podłogę, goły mężczyzna w stanie głębokiej desperacji, a wynurzona do pasa z pościeli kobieta z obnażonym biustem mówiła do niego z wyrzutem:
„ A Starsi Panowie dobrzy i za drugim razem…”.
Druga wypowiedź była ustną, prywatną – że użyję tego rzadkiego słowa – eksklamacją.
Pewnego wiosennego, słonecznego dnia szedłem Krakowskiem Przedmieściem w stronę Nowego Światu. Na wysokości uniwersytetu zobaczyłem przed sobą młodą, przyjemną dla oka panią, która szła energicznym krokiem w przeciwnym kierunku. Na mój widok pani zwolniła i zachodząc mi drogę, stanęła na wprost mnie tak, że musiałem się zatrzymać. Wtedy, patrząc mi w oczy z wyrazem miłego zaskoczenia na twarzy, powiedziała jakby do siebie:
„ To pan naprawdę istnieje”
i natychmiast – nim ochłonąłem z wrażenia – ruszyła w swoją stronę.
Jeremi Przybora
Na podstawie: Monika Wasowska i Grzegorz Wasowski „Starsi Panowie Dwaj – Kompendium Niewiedzy”, Kraków 2014, str 206